reklama
kategoria: Polityka
22 luty 2024

Kary 10 i 2 lat więzienia ws. napaści na wiceszefa KNF w 2014 r.

zdjęcie: Kary 10 i 2 lat więzienia ws. napaści na wiceszefa KNF w 2014 r. / fot. PAP
fot. PAP
Karę 10 lat więzienia dla głównego podejrzanego w aferze SKOK Piotra Polaszczyka i 2 lat więzienia dla współoskarżonego Jacka W. wymierzył w czwartek stołeczny sąd w procesie ws. brutalnego pobicia w 2014 r. wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka nadzorującego kontrolę w SKOK Wołomin.
REKLAMA

Ponadto Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa orzekł wobec Polaszczyka (jego obrońca wyraził zgodę na publikację nazwiska klienta - PAP) 10 letni zakaz zbliżania się i kontaktowania z Kwaśniakiem. Polaszczyk na mocy wyroku ma też zapłacić Kwaśniakowi zadośćuczynienie za doznaną krzywdę - 500 tys. zł. Są to kary niemal zgodne z żądaniem prokuratury, która dwa tygodnie temu wnioskowała odpowiednio o 10 i 3 lat więzienia dla oskarżonych. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Oskarżonymi w tym procesie byli: Jacek W., któremu zarzucono współudział w realizacji planu ataku, i Piotr Polaszczyk, który miał nakłaniać do pobicia wiceszefa KNF. Polaszczyk to były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, który zasiadał we władzach SKOK, jest też głównym podejrzanym w sprawach dotyczących afery finansowej SKOK.

"Funkcjonariusz publiczny powinien czuć się bezpiecznie w państwie, na rzecz którego działa i wykonuje obowiązki" - wskazała sędzia Edyta Snastin-Jurkun w uzasadnieniu wyroku.

Jak podkreśliła, państwo polskie Wojciechowi Kwaśniakowi "takiego komfortu nie zapewniło". Dodała, że "dodatkowo osoba będąca parlamentarzystą deprecjonuje zdarzenie o tak wysokim stopniu szkodliwości społecznej".

Sędzia Snastin-Jurkun nawiązała w ten sposób do zeznań złożonych w tym procesie w zeszłym roku przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego. Senator, jako współtwórca społecznych kas oszczędnościowo-kredytowych i wieloletni szef Krajowej Kasy, był wezwany na świadka w tej sprawie na wniosek pobitego urzędnika. Chodziło o wypowiedź dla dziennikarzy z 2018 r., w której Bierecki pytany o dotkliwą napaść na Kwaśniaka odparł m.in., że "nie jest tak, że bandyta zawsze bije tego dobrego". Przed sądem Bierecki mówił m.in., że "w przekonaniu środowiska spółdzielczych kas, ta napaść na pana Kwaśniaka była elementem budowania jego przyszłej obrony w procesie, którego się spodziewał".

Sędzia w czwartek oceniła te zeznania senatora jako bulwersujące. "Ta część zeznań tego świadka nie może zostać pominięta w ustnych motywach tego wyroku, albowiem była ona skandaliczna" – powiedziała Snastin-Jurkun nawiązując do tych fragmentów zeznań Biereckiego.

Proces w tej sprawie ciągnął się od wielu lat - ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w końcu 2015 r. Jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu 2019 r.

Kwaśniak, jako wiceprzewodniczący KNF, nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim w Wilanowie.

W ocenie sądu rejonowego "motyw działania Polaszczyka forsowany przez prokuratora potwierdził się". Według sądu Polaszczyk "potrzebował czasu i nie chciał dopuścić do ustanowienia zarządu komisarycznego" do momentu wykupienia przez jeden z amerykańskich banków przeterminowanych kredytów.

"Na marginesie trzeba wskazać, że z zeznań Kwaśniaka, którym sąd w całości dał wiarę, wynika, że dzień lub dwa przed zdarzeniem otrzymał on kartkę z życzeniami świątecznymi od SKOK Wołomin. Życzono mu zdrowia i pomyślności" - mówiła sędzia.

Jednocześnie sąd zaznaczył, że nie przychylił się do stanowiska, iż w ataku chodziło o to, aby zabić wiceszefa KNF.

Sędzia zastrzegła także, że w tym postępowaniu nie ustalano, kto i w jakim zakresie odpowiada za przestępczy proceder, który "niewątpliwie miał miejsce w SKOK Wołomin, a polegał na wyłudzaniu wielomilionowych kredytów". "Sąd nie badał także, czy czynności nadzorcze podejmowane przez KNF wobec SKOK Wołomin były prawidłowe, czy postępowanie administracyjne prowadzone było sprawnie. Te kwestie będą podlegały ocenie w innym postępowaniu" - mówiła sędzia Snastin-Jurkun.

"Jestem zaskoczony. Jestem niewinny" – powiedział dziennikarzom Polaszczyk wyprowadzany przez policjantów po ogłoszeniu wyroku z sali sądowej.

Satysfakcję z wyroku wyrazili po wyjściu z sali rozpraw prokurator oraz Kwaśniak. "Dzięki zaangażowaniu prok. Agnieszki Leszczyńskiej i przy wsparciu mojego pełnomocnika mec. Jerzego Naumanna udało się osiągnąć wyrok skazujący. Ja to odbieram jako początek drogi. Sąd zwrócił uwagę, że nie wszystkie osoby zaangażowane w te działania zasiadły na ławie oskarżonych. Wierzę, że właściwe organy będą starały się ustalić te osoby i następnie je osądzić" - powiedział dziennikarzom Kwaśniak.

Pierwotnie na ławie oskarżonych w procesie zasiadły cztery osoby. Wątek dotyczący jednej z nich został szybko wyłączony do odrębnego postępowania. Z kolei Krzysztof A., ps. "Twardy", który jest oskarżony o napaść i pobicie Kwaśniaka, prawdopodobnie uciekł z kraju. Po zwolnieniu go z aresztu, w którym przebywał kilka lat, mężczyzna przestał stawiać się na rozprawach. Sąd wyłączył także jego część do odrębnego postępowania. Na ławie oskarżonych pozostały więc dwie osoby.

Tymczasem w połowie września ub.r. przed warszawskim sądem okręgowym rozpoczął się proces byłych szefów i pracowników KNF, oskarżonych m.in. o niedopełnienie obowiązków służbowych ws. SKOK Wołomin.

Na ławie oskarżonych łącznie zasiada 11 osób. Są to m.in. Andrzej Jakubiak - przewodniczący KNF w latach 2011-2016 oraz Wojciech Kwaśniak - jego ówczesny zastępca. Szczecińska prokuratura regionalna oskarżyła ich o niedopełnienie obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Według prokuratury, urzędnicy ci, nadzorując SKOK Wołomin w latach 2013-2014, dopuścili się zaniedbań, które pozwoliły na kontynuowanie przestępczej działalności w tej kasie.

W grudniu 2018 r. CBA zatrzymało Jakubiaka, Kwaśniaka i kilkoro innych urzędników KNF, którzy zasiadają na ławie oskarżonych w tym procesie. Zostali oni wówczas przewiezieni do Szczecina. W 2019 r. szczeciński sąd uznał jednak, że zatrzymanie to było bezzasadne i uchylił wszystkie środki zapobiegawcze stosowane wobec zatrzymanych. "Sąd jasno stwierdził, że prokuratura w żaden sposób nie uprawdopodobniła jakichkolwiek działań, które by naruszały procedurę prawną ze strony mojej, czy pozostałych pracowników KNF ws. nadzoru nad SKOK Wołomin" - mówił wtedy Kwaśniak.

Kwaśniak wielokrotnie przypominał, że on sam padł ofiarą zamachu za ujawnienie przestępczego procederu, a postawiony mu przez prokuraturę zarzut w sprawie przed SO jest absurdalny. "Państwo pogłębia traumę moją i moich bliskich, która zaskutkowała tym, że moja żona dwa lata temu nie uniosła tego ciężaru, wpadła w chorobę i zmarła. Obwiniam za to państwo polskie" - mówił Kwaśniak przed sądem.

Natomiast ostatnio - na koniec zeszłego roku - Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim skierowała do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga akt oskarżenia w głównym śledztwie w sprawie SKOK Wołomin przeciwko 62 oskarżonym - w tym przeciwko Polaszczykowi.

"W skład utworzonej i kontrolowanej przez Piotra Polaszczyka grupy przestępczej wchodzili członkowie Zarządu SKOK Wołomin, jak również osoby kierujące poszczególnymi podgrupami zajmującymi się poszukiwaniem pożyczkobiorców i kredytobiorców, czyli tzw. słupów, na których dane uzyskiwane były pożyczki w SKOK w Wołominie" - podała prokuratura.

Do chwili obecnej - według podsumowania śledczych - w ramach postępowań wyłączonych z głównego wątku oskarżono blisko tysiąc osób, z których 615 zostało już prawomocnie skazanych. "Łączna kwota wyłudzeń objętych postępowaniem Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim to 3 mld 12 mln 431 tys. 250 zł" - wyliczyła prokuratura.

Mec. Naumann mówił dwa tygodnie temu przed sądem w swojej mowie, że "nawet gdyby Piotr Polaszczyk jadł te banknoty, codziennie opychając się do nieprzytomności, to nie byłby w stanie tego spożytkować". "Gdzie są te pieniądze?" - pytał retorycznie pełnomocnik Kwaśniaka.

"To jest oczywista nieprawda. Owszem, jakby liczyć umowy podpisane w sposób nieprawidłowy, to z tej sumy mogłoby wynikać, że dotyczy to takiej kwoty. Ale fizycznie nie zniknęły miliardy. Jeśli możemy mówić o problemie w sensie finansowym, to on może dotyczyć najwyżej kilkuset milionów złotych" - oceniał Polaszczyk w wystąpieniu końcowym przed sądem. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ godl/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Ińsko
3.7°C
wschód słońca: 07:47
zachód słońca: 15:45
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Ińsku